- To jest Kelly.- zaczął loczek.- Była w X-Factor w tym samym czasie, co my. Zaprzyjaźniliśmy się, ale w pewnym momencie nasz kontakt się urwał.- objął dziewczyne ramieniem i przysunął ją do siebie.- Ale teraz nadszedł czas, aby to naprawić.
- To co, może pizza?- zaproponowała blondynka, zrzucając z siebie rękę Harry'ego.
- Nandos?- w oczach Nialla było tyle radości, że nawet nie wiem jak to opisać. Nawet w moim towarzystwie nie widziałam w nim tyle entuzjazmu. Poczułam dziwne ukłucie w sercu.- Idziecie z nami?
- Chętnie.- zdziwiła mnie odpowiedź Eleanor. Myślałam, że nie podoba jej się to, tak samo jak mnie.
- Emily?- przejechałam wzrokiem po wszystkich, aż zatrzymałam się na tej całej Kelly. Uśmiechnęła się do mnie, a w jej lewym policzku pojawił się dołeczek. Patrząc na nią doszłam do wniosku, że jest naprawdę ładna.
- Nie, ja...umówiłam się z Lottie. Przepraszam.- skłamałam. Musiałam, nie miałam ochoty nigdzie iść z tą dziewczyną. Niall zrobił niezadowoloną minę. Podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Baw sie dobrze.- powiedział tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć. Zbliżył się do mnie i musnął moje usta. Złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Przycisnęłam usta do jego warg i lekko je uchyliłam, pozwalając naszym językom na spotkanie. Kiedy skończyłam popatrzał na mnie zdziwiony, na co się uśmiechnęłam.
- Ty też skarbie.- stanęłam na palcach i znów cmoknęłam jego usta.- Widzimy się wieczorem.- Już miałam wychodzić, kiedy El złapała mnie za rękę i odwróciła do siebie.
- Nie martw się.- szepnęła do mojego ucha.- Będę miała na niego oko.- odetchnęłam z ulgą i lekko uniosłam kąciki ust, aby wyrazić wdzięczność. Przytuliłam ją i opuściłam studio.
Po kilku nieudanych próbach skontaktowania się z Charlotte w końcu dostałam odpowiedź.
- Emily, przepraszam, że nie odbierałam, ale musiałam załatwić coś naprawde ważnego. Coś sie stało?
- Masz wolne?
- Całe szczęście tak.
- Przyjedziesz po mnie? Jestem pod studiem chłopaków. Opowiem ci później.
- Okey. Będę za 10 minut.
- Czyli tak po prostu przyjechała i nagle wszyscy oszaleli na jej punkcie?- w sumie to można to tak nazwać. Kiedy weszła do pokoju chłopaki zapomnieli o nas, o Paulu.
- Można tak powiedzieć.- oparłam głowę o szybę samochodu i podziwiałam budynki, które mijałyśmy.
- I ty nie poszłaś?
- Nie miałam ochoty. Z resztą, El jest z nimi, więc w razie czego mogę liczyć na nią.- pokiwała głową.
- Zajedziemy do galerii. Jutro cała ekipa ma kolację, a ja potrzebuję nowej sukienki.- oznajmiła nagle.
- Jakaś specjalna okazja?- zapytałam patrząc na skupioną brunetkę.
- Pierwsze miejsce na listach przebojów.- uśmiechnęła się dumnie.
- Gratuluję! Trzeba to uczcić!
- Kawa?- tylko?
- Kawa i duży deser?- przewróciła oczami i głęboko westchnęła. Pokiwała głową i dodała gazu. Zaklaskałam w dłonie, jak małe dziecko.
Zatrzymałyśmy się pod centrum handlowym. Wysiadłyśmy z auta i przekroczyłyśmy rozsuwane wejście do centrum. Lottie od razu pobiegła do pierwszego sklepu z sukienkami.
- Co powiesz na tą?!- wzięła do ręki czerwoną sukienkę z dużym wycięciem na plecach. Nie była w stylu Charlotte, więc pokręciłam głową. Skrzywiła się i sięgnęła po kolejną.
- Charlotte! Nie mamy na to całego dnia! Pospiesz się!- siedziałam pod przymierzalnią i co chwila ponaglałam brunetkę. Co jakiś czas latałam po sklepie, szukając odpowiedniego rozmiaru, ponieważ sukienka była albo za ciasna, albo za szeroka.
- Została jeszcze tylko ostatnia!- westchnęła głeboko.- Wytrzymasz!
Usiadłam na miękkiej pufie i czekałam. Zastanawia mnie, jak Niall spędza swój czas. Pewnie dobrze się bawi. Jedzenie, piwo, chłopaki i ładna dziewczyna. Czego może mu brakować? Na pewno nie mnie. Na tą myśl humor mi się pogorszył.
- I jak?- podniosłam głowę, a przede mną stała Lottie w przepięknej sukience. Cała biała, rozkloszowa na dole.
- Wyglądasz ślicznie!- kilka razy obejrzała się w lustrze. Sukienka wygląda, jakby była uszyta specjalnie dla Charlotte.
Po zakupie sukienki i zjedzeniu deserów razem z Charlotte wracamy do domu. Jest po szesnastej, a Niall pewnie wróci wieczorem, więc mam wolny czas dla siebie. Zajechałyśmy na podjazd naszego domu i wysiadłyśmy z samochodu. W połowie drogi poczułam dziwne kłucie w brzuchu, a do tego silny skurcz. Oparłam się o maske samochodu, aby nie upaść.
- Emily, wszystko w porządku?!- starałam się odpowiedzieć, ale ból mi na to nie pozwalał. Z sekundy na sekundę bolało mnie jeszcze bardziej.- Jedziemy do szpitala!- Charlotte pomogła mi wsiąść do auta i sama zajęła miejsce kierowcy. Przekręciła kluczyki i dała gazu. Przez całą drogę trzymałam się za brzuch. Próbowałam sie uspokoić, ale ból jest za silny.
Po przyjeździe do szpitala od razu zabrali mnie do jakiejś sali. Tam zrobili mi USG i podali jakieś środki, które zmniejszą ból. Tak jak kazał lekarz, siedziałam i czekałam na wyniki. Na zewnatrz Charlotte na pewno panikuje ze strachu. Mam nadzieję, że ktoś jej powiedział, że wszystko w porządku. Nagle do gabinetu wszedł lekarz. Śledziłam go wzrokiem, aż do momentu, kiedy usiadł naprzeciwko mnie.
- To nic poważnego. Chwilowy skurcz i lekkie zaburzenie organizmu. Nie ma się czym martwić.- po tych słowach mi ulżyło.
- Bedę musiała tu zostać?- spytałam, ponieważ nie mogę tu być. A jeśli Diminic zadzwoni, a ja nie będę mogła się zjawić?
- Nie. Tak naprawdę od razu po badaniu mogłaś iść do domu, ale porposiłem cię, żebyś została, ponieważ jest coś o czym powinnaś wiedzieć.- poważny ton lekarza nieco mnie przestraszył. Wyprostowałam się na krześle i wzięłam kilka głębszych oddechów.
- O co chodzi? Coś mi jest?- zaczęłam panikować.- Mam jakąś chorobę?
- Nie, nie, nie, nie. Nic z tych rzeczy.- uśmiechnął się do mnie lekko i otworzył moją kartę.- Tylko przez jakiś czas radziłbym ci się nie przemęczać.- podał mi do ręki jakąs kartkę, na której było zdjęcie z mojego dzisiejszego USG. Nic na nim nie widzę.
- Przepraszam, ale nic tu nie ma.- nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. I co lekarz miał na myśli mówiąć "Radziłbym ci się nie przemęczać". Stanął za mną i położył palec, wskazując tym jednocześnie jakiś szary cień na zdjęciu. Cień przypominał jakieś małe stworzenie. Palec zjechał w dół pokazując dokładny wykaz wszystkich badań. Przeczytałam wszystko dokładnie i nie mogłam uwierzyć.
- Czy ja...- nie mogłam dokończyć, ponieważ jestem w zbyt dużym szoku.
- Tak. Gratuluję pani.- przełknęłam ślinę i spojrzałam to na lekarza, to na zdjęcie.- Zalecałbym przychodzić na badania kontrolne co tydzień lub co dwa.- pokiwałam głową i oddałam kartkę lekarzowi. Pożegnałam się i wyszłam na zewnątrz. Od razu pdbiegła do mnie Charlotte.
- Emily! Wszystko okej?! Martwiłam sie, a nikt nie chciał mi nic powiedzieć!- nie myliłam się do tego, że zaczęła panikować.
- Chwilowy skurcz.- odpowiedziałam na wpół szpetem. Nadal nie doszłam do siebie, po tym, czego się dowiedziałam.- Jedźmy do domu, proszę.
- Oczywiście.- wsiadłyśmy do auta i silnik się "obudził". Przez całą drogę do domu nie odezwałam się ani słowem. Muszę sobie to wszystko na spokojnie przemyśleć. Tylko jak ja o tym powiem Niallowi?
Razem z Charlotte weszłyśmy do domu i od razu usiadłyśmy obok siebie na kanapie. Zapadła niezręczna cisza, a ja nie miałam najmniejszej ochoty, aby ją przerwać. W końcu Lottie nie wytrzymała:
- To nie był tylko skurcz, prawda?- zapomniałam, że ona zawsze wie, kiedy coś ukrywam lub kiedy coś jest nie tak.
- Masz rację, nie był.- gapiłam się ślepo na jakiś punkt przed sobą. Do moich oczu powoli napływały łzy.
- Emily, nie płacz.- przysunęła się do mnie i objęła mnie ramieniem.- Co się stało?
- Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz.- wydukałam przez łzy i otarłam ręką nos.- A już zwłaszcza Niallowi.
- Obiecuję.- odparła i położyła rękę w okolicy serca. Widzę, że nie była pewna, czy dobrze robi.
- Jestem w ciąży.- na te słowa Charlotte zrobiła wielkie oczy, a jej usta otworzyły się szeroko.
- Na...naprawdę?- pokiwałam głową, a ona tylko wypuściła głośno powietrze. Jest chyba w większym szoku niż ja.- Jak długo?
- Niecałe dwa tygodnie.- odparłam.
- Zamierzasz powiedzieć komuś jeszcze?
- Nie. Może później. Ale teraz sama muszę dojść do siebie.- przytaknęła głową i uśmiechnęła się lekko. Przytuliła mnie do siebie.
- A co z Niallem?
- Nie powiem mu.- odpowiedziałam tak szybko, że nawet nie wiedziałam czy na pewno to zrobiłam.
- Ale musisz. W końcu to on będzie ojcem dziecka.
- Wiem. Tylko...- na chwilę zamilkłam, zastanawiając się co powiedzieć.-...nie chcę go teraz zamartwiać. Razem z chłopakami pracują nad singlem, jeszcze album. Ma dużo pracy, a ja nie chcem być dla niego ciężarem.
- Wcale nie będziesz dla niego ciężarem.- brunetka usiadła naprzeciwko mnie i ujęła moje dłonie.- Niall bardzo się ucieszy, kiedy się o tym dowie. Przeżywał utratę waszego pierwszego dziecka, a kiedy dowie się, że jesteś w ciąży...- przerwała, aby złapać oddech.-...będzie skakał z radości. I nie myśl, że będziesz dla niego problemem. Ty i wasze dziecko będziecie jego oczkiem w głowie. Będziecie zawsze na pierwszym miejscu, a w szczególności ty.
- Może masz rację, ale ja i tak nie chcem mu na razie o tym mówić.- zrobiła grymas i skrzyżowała ręce.- I Charlotte proszę, nie mów mu o tym. Sama mu o tym powiem, ale jeszcze nie teraz. Najpierw ja się do tego przyzwyczaję. Proszę cię.
- Dobrze. To w końcu twoja decyzja. Ty jesteś w ciąży, nie ja.- uniosła ręce w geście poddania.
- Dziękuję.- uściskałąm ją najmocniej, jak tylko umiałam.
- A co z Tylerem?- no tak. Jest jeszcze mój brat.
- Powiedz mu, ale uprzedź go, niech też nikomu nic nie mówi. I postaraj się, aby nie panikował i nie przyjeżdżał do mnie.- przygryzła wargę i kiwnęła głową.- Sama do was przyjadę, kiedy będę gotowa.
Po naszej rozmowie Charlotte musiała jechać do studia. Zostałam sama i wpatrywałam się tępo w mój brzuch. Co jakiś czas uśmiechałam się do siebie, że gdzieś tam w środku siedzi moje małe stworzonko, ale zdarzało mi się też płakać i zakrywać brzuch koszulką, aby na niego nie patrzeć. Nie mogę się już doczekać, aż Niall wróci do domu.
_________________________________________________________________________
HEJ! WRACAM Z ROZDZIAŁEM! WIEM, ŻE OBIECAŁAM GO WCZEŚNIEJ, ALE NIE MIAŁAM ANI WENY, ANI CZASU :( ZAKOŃCZENIE ROKU SIĘ ZBLIŻA I WIECIE, POPRAWIANIE OCEN, ZALICZANIE KARTKÓWEK I SPRADZIANÓW, DODATKOWE PRACE... :/ ALE JUŻ JESTEM! I CHCEM WAS BARDZO, BARDZOOO PRZEPROSIĆ ZA MOJĄ NIEOBECNOŚC, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE ZROZUMIECIE. MYŚLE, ŻE ROZDZIAŁ WAM SIĘ SPODOBA :) TO ŻYCZĘ WAM MIŁEGO CZYTANIA!
PS. NIE WIEM KIEDY POJAWI SIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ, WIĘC BĄDŹCIE CIERPLIWI I ZAGLĄDAJCIE NA BLOGA, ABY SIĘ DOWIEDZIEĆ!
KOCHAM WAS! <3
- Można tak powiedzieć.- oparłam głowę o szybę samochodu i podziwiałam budynki, które mijałyśmy.
- I ty nie poszłaś?
- Nie miałam ochoty. Z resztą, El jest z nimi, więc w razie czego mogę liczyć na nią.- pokiwała głową.
- Zajedziemy do galerii. Jutro cała ekipa ma kolację, a ja potrzebuję nowej sukienki.- oznajmiła nagle.
- Jakaś specjalna okazja?- zapytałam patrząc na skupioną brunetkę.
- Pierwsze miejsce na listach przebojów.- uśmiechnęła się dumnie.
- Gratuluję! Trzeba to uczcić!
- Kawa?- tylko?
- Kawa i duży deser?- przewróciła oczami i głęboko westchnęła. Pokiwała głową i dodała gazu. Zaklaskałam w dłonie, jak małe dziecko.
Zatrzymałyśmy się pod centrum handlowym. Wysiadłyśmy z auta i przekroczyłyśmy rozsuwane wejście do centrum. Lottie od razu pobiegła do pierwszego sklepu z sukienkami.
- Co powiesz na tą?!- wzięła do ręki czerwoną sukienkę z dużym wycięciem na plecach. Nie była w stylu Charlotte, więc pokręciłam głową. Skrzywiła się i sięgnęła po kolejną.
- Charlotte! Nie mamy na to całego dnia! Pospiesz się!- siedziałam pod przymierzalnią i co chwila ponaglałam brunetkę. Co jakiś czas latałam po sklepie, szukając odpowiedniego rozmiaru, ponieważ sukienka była albo za ciasna, albo za szeroka.
- Została jeszcze tylko ostatnia!- westchnęła głeboko.- Wytrzymasz!
Usiadłam na miękkiej pufie i czekałam. Zastanawia mnie, jak Niall spędza swój czas. Pewnie dobrze się bawi. Jedzenie, piwo, chłopaki i ładna dziewczyna. Czego może mu brakować? Na pewno nie mnie. Na tą myśl humor mi się pogorszył.
- I jak?- podniosłam głowę, a przede mną stała Lottie w przepięknej sukience. Cała biała, rozkloszowa na dole.
- Wyglądasz ślicznie!- kilka razy obejrzała się w lustrze. Sukienka wygląda, jakby była uszyta specjalnie dla Charlotte.
Po zakupie sukienki i zjedzeniu deserów razem z Charlotte wracamy do domu. Jest po szesnastej, a Niall pewnie wróci wieczorem, więc mam wolny czas dla siebie. Zajechałyśmy na podjazd naszego domu i wysiadłyśmy z samochodu. W połowie drogi poczułam dziwne kłucie w brzuchu, a do tego silny skurcz. Oparłam się o maske samochodu, aby nie upaść.
- Emily, wszystko w porządku?!- starałam się odpowiedzieć, ale ból mi na to nie pozwalał. Z sekundy na sekundę bolało mnie jeszcze bardziej.- Jedziemy do szpitala!- Charlotte pomogła mi wsiąść do auta i sama zajęła miejsce kierowcy. Przekręciła kluczyki i dała gazu. Przez całą drogę trzymałam się za brzuch. Próbowałam sie uspokoić, ale ból jest za silny.
Po przyjeździe do szpitala od razu zabrali mnie do jakiejś sali. Tam zrobili mi USG i podali jakieś środki, które zmniejszą ból. Tak jak kazał lekarz, siedziałam i czekałam na wyniki. Na zewnatrz Charlotte na pewno panikuje ze strachu. Mam nadzieję, że ktoś jej powiedział, że wszystko w porządku. Nagle do gabinetu wszedł lekarz. Śledziłam go wzrokiem, aż do momentu, kiedy usiadł naprzeciwko mnie.
- To nic poważnego. Chwilowy skurcz i lekkie zaburzenie organizmu. Nie ma się czym martwić.- po tych słowach mi ulżyło.
- Bedę musiała tu zostać?- spytałam, ponieważ nie mogę tu być. A jeśli Diminic zadzwoni, a ja nie będę mogła się zjawić?
- Nie. Tak naprawdę od razu po badaniu mogłaś iść do domu, ale porposiłem cię, żebyś została, ponieważ jest coś o czym powinnaś wiedzieć.- poważny ton lekarza nieco mnie przestraszył. Wyprostowałam się na krześle i wzięłam kilka głębszych oddechów.
- O co chodzi? Coś mi jest?- zaczęłam panikować.- Mam jakąś chorobę?
- Nie, nie, nie, nie. Nic z tych rzeczy.- uśmiechnął się do mnie lekko i otworzył moją kartę.- Tylko przez jakiś czas radziłbym ci się nie przemęczać.- podał mi do ręki jakąs kartkę, na której było zdjęcie z mojego dzisiejszego USG. Nic na nim nie widzę.
- Przepraszam, ale nic tu nie ma.- nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. I co lekarz miał na myśli mówiąć "Radziłbym ci się nie przemęczać". Stanął za mną i położył palec, wskazując tym jednocześnie jakiś szary cień na zdjęciu. Cień przypominał jakieś małe stworzenie. Palec zjechał w dół pokazując dokładny wykaz wszystkich badań. Przeczytałam wszystko dokładnie i nie mogłam uwierzyć.
- Czy ja...- nie mogłam dokończyć, ponieważ jestem w zbyt dużym szoku.
- Tak. Gratuluję pani.- przełknęłam ślinę i spojrzałam to na lekarza, to na zdjęcie.- Zalecałbym przychodzić na badania kontrolne co tydzień lub co dwa.- pokiwałam głową i oddałam kartkę lekarzowi. Pożegnałam się i wyszłam na zewnątrz. Od razu pdbiegła do mnie Charlotte.
- Emily! Wszystko okej?! Martwiłam sie, a nikt nie chciał mi nic powiedzieć!- nie myliłam się do tego, że zaczęła panikować.
- Chwilowy skurcz.- odpowiedziałam na wpół szpetem. Nadal nie doszłam do siebie, po tym, czego się dowiedziałam.- Jedźmy do domu, proszę.
- Oczywiście.- wsiadłyśmy do auta i silnik się "obudził". Przez całą drogę do domu nie odezwałam się ani słowem. Muszę sobie to wszystko na spokojnie przemyśleć. Tylko jak ja o tym powiem Niallowi?
Razem z Charlotte weszłyśmy do domu i od razu usiadłyśmy obok siebie na kanapie. Zapadła niezręczna cisza, a ja nie miałam najmniejszej ochoty, aby ją przerwać. W końcu Lottie nie wytrzymała:
- To nie był tylko skurcz, prawda?- zapomniałam, że ona zawsze wie, kiedy coś ukrywam lub kiedy coś jest nie tak.
- Masz rację, nie był.- gapiłam się ślepo na jakiś punkt przed sobą. Do moich oczu powoli napływały łzy.
- Emily, nie płacz.- przysunęła się do mnie i objęła mnie ramieniem.- Co się stało?
- Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz.- wydukałam przez łzy i otarłam ręką nos.- A już zwłaszcza Niallowi.
- Obiecuję.- odparła i położyła rękę w okolicy serca. Widzę, że nie była pewna, czy dobrze robi.
- Jestem w ciąży.- na te słowa Charlotte zrobiła wielkie oczy, a jej usta otworzyły się szeroko.
- Na...naprawdę?- pokiwałam głową, a ona tylko wypuściła głośno powietrze. Jest chyba w większym szoku niż ja.- Jak długo?
- Niecałe dwa tygodnie.- odparłam.
- Zamierzasz powiedzieć komuś jeszcze?
- Nie. Może później. Ale teraz sama muszę dojść do siebie.- przytaknęła głową i uśmiechnęła się lekko. Przytuliła mnie do siebie.
- A co z Niallem?
- Nie powiem mu.- odpowiedziałam tak szybko, że nawet nie wiedziałam czy na pewno to zrobiłam.
- Ale musisz. W końcu to on będzie ojcem dziecka.
- Wiem. Tylko...- na chwilę zamilkłam, zastanawiając się co powiedzieć.-...nie chcę go teraz zamartwiać. Razem z chłopakami pracują nad singlem, jeszcze album. Ma dużo pracy, a ja nie chcem być dla niego ciężarem.
- Wcale nie będziesz dla niego ciężarem.- brunetka usiadła naprzeciwko mnie i ujęła moje dłonie.- Niall bardzo się ucieszy, kiedy się o tym dowie. Przeżywał utratę waszego pierwszego dziecka, a kiedy dowie się, że jesteś w ciąży...- przerwała, aby złapać oddech.-...będzie skakał z radości. I nie myśl, że będziesz dla niego problemem. Ty i wasze dziecko będziecie jego oczkiem w głowie. Będziecie zawsze na pierwszym miejscu, a w szczególności ty.
- Może masz rację, ale ja i tak nie chcem mu na razie o tym mówić.- zrobiła grymas i skrzyżowała ręce.- I Charlotte proszę, nie mów mu o tym. Sama mu o tym powiem, ale jeszcze nie teraz. Najpierw ja się do tego przyzwyczaję. Proszę cię.
- Dobrze. To w końcu twoja decyzja. Ty jesteś w ciąży, nie ja.- uniosła ręce w geście poddania.
- Dziękuję.- uściskałąm ją najmocniej, jak tylko umiałam.
- A co z Tylerem?- no tak. Jest jeszcze mój brat.
- Powiedz mu, ale uprzedź go, niech też nikomu nic nie mówi. I postaraj się, aby nie panikował i nie przyjeżdżał do mnie.- przygryzła wargę i kiwnęła głową.- Sama do was przyjadę, kiedy będę gotowa.
Po naszej rozmowie Charlotte musiała jechać do studia. Zostałam sama i wpatrywałam się tępo w mój brzuch. Co jakiś czas uśmiechałam się do siebie, że gdzieś tam w środku siedzi moje małe stworzonko, ale zdarzało mi się też płakać i zakrywać brzuch koszulką, aby na niego nie patrzeć. Nie mogę się już doczekać, aż Niall wróci do domu.
_________________________________________________________________________
HEJ! WRACAM Z ROZDZIAŁEM! WIEM, ŻE OBIECAŁAM GO WCZEŚNIEJ, ALE NIE MIAŁAM ANI WENY, ANI CZASU :( ZAKOŃCZENIE ROKU SIĘ ZBLIŻA I WIECIE, POPRAWIANIE OCEN, ZALICZANIE KARTKÓWEK I SPRADZIANÓW, DODATKOWE PRACE... :/ ALE JUŻ JESTEM! I CHCEM WAS BARDZO, BARDZOOO PRZEPROSIĆ ZA MOJĄ NIEOBECNOŚC, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE ZROZUMIECIE. MYŚLE, ŻE ROZDZIAŁ WAM SIĘ SPODOBA :) TO ŻYCZĘ WAM MIŁEGO CZYTANIA!
PS. NIE WIEM KIEDY POJAWI SIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ, WIĘC BĄDŹCIE CIERPLIWI I ZAGLĄDAJCIE NA BLOGA, ABY SIĘ DOWIEDZIEĆ!
KOCHAM WAS! <3